wtorek, 30 grudnia 2014

black&black

Witam wszystkich
Od ostatniego postu wzięłam się w garść i zaczęłam nałogowo szyć z czego bardzo się cieszę. Za oknem tańczy śnieg, lampki na choince nieśmiało migocą, a ja wyjmuje aparat i zaczynam robić zdjęcia.... Szczerze powiem, że na zimowe fotki się jeszcze nie wybrałam bo palce odmarzają mi jak tylko wyjmuję dłoń z rękawiczki w celu skorzystania z telefonu, taki to już urok zimy.
Wczorajszy dzień to istna porażka, nie powiem, że był najgorszy w moim życiu, bo zawsze mogło być gorzej :'D
Zaczęło się od tego, że rano /bardzo rano bo o 6.30/ robiąc zdjęcia dwa razy przewróciłam statyw z zamontowanym już aparatem, na szczęście upadł na dywan w moim pokoju, który jest niebywale mięciutki. Więc tutaj obeszło się bez szwanku. Przyjechały do mnie 3 koleżanki. Było bardzo zabawnie /dosłownie po jedną wyszłyśmy na przystanek w szlafroku, kocu i ręczniku na głowie/, dzień zleciał w miłej atmosferze i kiedy już się żegnałyśmy jedna z nich upuściła mój telefon na podłogę, wewnętrznie wpadłam w taki szał, że miałam ochotę odciąć jej głowę siekierą, zmielić i zakopać. Ale trzeba było szybko pozbierać myśli i się dogadać. Cóż mam nauczkę, żeby nikomu nie dawać do rąk telefonu, oryginalnej szybki już mieć nie będę, a szkoda, bo są naprawdę fajne i świetnie działa w nich dotyk, a w moim telefonie trzeba wymieniać szybkę od razu z "czujnikiem ruchu". Potem to już wiadomo cały wieczór z głowy, nie wyjęłam nawet maszyny.
Były dużo gorsze chwile w moim życiu, i teraz jak czytam powyższy tekst to wydaje mi się że wyszłam na hipokrytkę,  hahaha bywa...
Pora na tytułowe black&black /ach ten Michael ciągle zdradza Akrę.../



















 

  No i jeszcze na koniec chciałam wspomnieć, że dzisiaj jest 2 rocznica założenia mojego bloga, nie poświęcam temu specjalnej notki, bo tak naprawdę nie ma co świętować t o dopiero drugi wpis po przerwie :') 
Ale postaowiłam jako kontynuacje posta z zeszłego roku umieścić druga część filmiku o moich blogowych postępach/załamaniach tak więc zapraszam na krótki seansik:
 /przepraszam, że za brak większości polskich znaków w opisach/

 

do napisania! Zapewne już w nowym roku 


 Gify, emotiony 



piątek, 5 grudnia 2014

Jednak zostaję

Długo myślała, a to nad zawieszeniem bloga, a to nad zamknięciem, a czasem nawet chciałam go usunąć... Straciłam wenę, nie było czasu funduszy zresztą też. Na maszynie szyłam tylko w skali 1:1 (co przypadło mi do gustu).  Zdjęcia robiłam, niestety komputer odmówił posłuszeństwa i nie miałam jak przegrać ich na dysk. Wszystko waliło się coraz bardziej. Spakowałam nawet lalki do pudełek. Nie wyjmowałam przez 2 miesiące. Myślałam nad sprzedażą Michaela.

Wystarczył jeden impuls, tylko jeden, lalki zostały rozpakowane poprzebierane. Aparat wyjęty, a i komputer też się znalazł. Jak to mówią "dla chcącego, nic trudnego".  Po prostu w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że czegoś brakuje, że w pokoikach jest zbyt pusto. Jak znikną lalki zniknie część mnie. Zapewne trudno będzie mi się tu na nowo zadomowić, mało kogo znam, ale chyba są  jeszcze osoby, które mnie pamiętają.

No więc teraz tradycyjnie pora na zdjęcia:








 
Tak ubogo i prosto dzisiaj, ale muszę się rozruszać, następnym razem Michael zaprezentuje się w czerni.


Gify, emotiony